Zainspirowana książeczkami dla dzieci a także lekcją angielskiego podczas której uczyłam nazw kształtów postanowiłam uciec właśnie w ten temat.
Bez zbędnych planów przeszłam więc do działania. Jako pierwsze okleiłam plecaczek taśmą malarską wyznaczając tym samym pierwszą figurę w której zawarł się wzór. We wszystkim pomagała mi vlogująca w tle Superwoman i kawa w ulubionym kubku :)
Po oklejeniu czas na delikatny szkic ołówkiem. Linijka i wszelkie zakrętki/ okrągłe przedmioty poszły w ruch. Nie trwało to długo więc przeszłam od razu do malowaniu konturów czarną farbą ( a właściwie jej końcówką)
Ta czynność trwała o wiele dłużej więc zaparzyłam sobie dzbanek pysznej zielonej herbaty z bławatkiem i aloesem (naprawdę polecam, pachnie nieziemsko) i zabrałam się do pracy.
Czas na kolor. Kto mnie zna wie że nie mogło zabraknąć różu i niebieskiego, postanowiłam wieć jedynie zaakcentować niektóre elementy.
W tym projekcie wykorzystałam też srebrną brokatową farbkę którą dostałam na gwiazdkę rok temu:) dzięki Ola ;)
Jednak nie obyło się bez rozczarowań, ponieważ moja ulubiona neonówka powoli kończy żywot. Zauważyłam że już "zgluciała" i mimo że dało się nią malować to jest to już dość trudne i niezbyt komfortowe...
Na koniec najlepsze: zrywanie taśmy ;)
Jeszcze tylko obowiązkowy napis i tak przedstawia się gotowy produkt:
Dziękuję za śledzenie bloga mimo że posty pojawiają się tak rzadko...
Do zobaczenia w kolejnym poście!
Usia <3